Strona główna
 
Forum
 
   

www.suzuki-czesci.pl
 









Newsletter
(wpisz adres e-mail)

F.P.H.U. "Pracownia Metalu"
Częœci i akcesoria z USA do pojazdów 4x4
Naklejki na zloty, rajdy, wyprawy, emblematy klubowe
 

Uczestnicy: Vitara, 5 samurajów, toyota land cruiser i yamaha XT600

Termin: długi weekend majowy 2007

 

Na wyprawę ruszyliśmy z Prabut, oczywiście od razu off roadem. Już po przejechaniu kilku kilometrów zaczęło robić się ciekawie- trafiliśmy na ładny, błotny odcinek. Trochę się tam pokopaliśmy ale każdy dał radę. Następnie w kolumnie 7 aut 4x4 i enduro podążyliśmy dalej, ku wschodniej granicy tak, jak nam kompas pokazywał.
Tego samego dnia jeden samurai miał małą awarię, łożysko odmówiło posłuszeństwa, ale ekipa była dobrze przygotowana i wszystkie części były pod ręką. Po 3 godzinach naprawy ruszyliśmy dalej. Ze względu na porę, poszukiwaliśmy miejsca na rozbicie obozowiska, które znaleźliśmy pare km za Olsztynem.
Pierwszy dzień nie należał do najlepszych, pokonaliśmy zaledwie 100 km. Ale nic tak nie poprawia humoru jak ognisko i zimne piwko przy ognisku.

Kolejny dzień to już ostra jazda terenem. Przez cały dzień zrobiliśmy ponad 200 km, z czego ok. 20 km po czarnym. Byłem zadowolony z tego, jak vitara radziła sobie w takim terenie

Tym razem nocleg wypadł nad jednym z mazurskich jezior. Tak się złożyło, że rozbiliśmy się niedaleko warszawskiego obozowiska spływu kajakowego, było ciekawie, ale do czasu- kto był ten wie ocb.

Kolejny dzień, to już rajd lasami do przejścia granicznego - lasami dojechaliśmy do miasta Ogrodniki a stamtąd dalej asfaltem. Tereny przygraniczne są chronione, więc woleliśmy nie ryzykować przypadkowego przekroczenia granicy. Taka ilość aut terenowych i motocykl mogłaby być źle odebrana. A na ewentualne mandaty nie byliśmy przygotowani.

Po przekroczeniu granicy pierwszy zjazd w polną drogę był już nasz! Od tej pory zaczęła się litewska przygoda.

Plan był taki, że na wieczór dojedziemy do Aquaparku w Druskiennikach. Udało się nam go zrealizować i o 20.00 Litewskiego czasu zmywaliśmy z siebie kilogramy kurzu, błota i smarów.

Atrakcje wodne pozwoliły zapomnieć o trudach podróży i odprężyć się. Hydro masaże dodatkowo orzeźwiły ciała. Może i wyjazd z miasta i nocleg gdzieś w lesie nie był wymarzoną perspektywą po takiej labie, ale i z tym sobie poradziliśmy. Już godzinę po wyjściu z basenu siedzieliśmy przy ognisku kosztując miejscowych wyrobów alkoholowych.

Kolejny poranek, śniadanie i kolejne zasypywane ognisko. W dalszą drogę jak zwykle terenem.

Następnego dnia odwiedziliśmy litewskie muzeum komunizmu. Park leśny, w którym Litwini poustawiali zebrane pomniki pozostawione w ich kraju przez komunistów. Demokrację i cenzurę można tam zobaczyć gołym okiem, właściciel nie chce płacić podatków i owinął część pomników czarną folią na znak protest.


Tego dnia naszą grupę opuścił kolega na enduro, w sumie na początku miałem plan zawrócić razem z nim. Ale zostałem na Litewskich bezdrożach. Po niecałych 30 minutach pożegnania moja vitara nagle leżała już klasycznie na prawym boczku.

Wszystko dobrze się skończyło, nie licząc oderwania się dwóch mocowań od ramy, i pogniecenia błotnika.
Po 30 minutach już byliśmy ponownie na trasie, kierując się w stronę Wilna.


Wieczorem, 100 metrów od obozowisk,a wywrotka na bok dała o sobie znać. Oderwało się mocowanie filierka paliwa przy zbiorniku i pękł metalowy przewód. Dobrze że stało się to przy obozowisku.


Z rana ogólne przejrzenie podwozia, odciąłem filtr paliwa, połączyłem wężyki i jazda dalej po bezdrożach. Tego samego dnia dotarliśmy do Wilna. Szybkie zwiedzanie, kilka zdjęć. Następnie ruszyliśmy w stronę domu, zaczął się powrót. Wszyscy odczuwali już zmęczenie, w nocy było tylko -5 stopni.


Powrót oczywiście off roadem, ostatnie 100 km w Polsce zrobiliśmy czarnym, bo im bliżej domu, tym bardziej każdy chciał już wracać szybko do domu.


Jakieś 350 km od Prabut vitara zaczęła odmawiać posłuszeństwa, jakby się zapowietrzała. Ale to także niedaleko obozowiska a więc vitara wie kiedy może się zepsuć.
Rano, po oględzinach okazało się, że to przez nową inst. gazową. Kkorek z odpowietrzenia wystrzelił, po czym wystrzelił także filtr powietrza i cała obudowa się połamała.
Chłopaki złote rączki spieli mi filtr pasem lawetowym, w odpowietrznik wsadziliśmy kawalek patyka i jazda dalej do domu.

Powiem wam tylko że Vitara na sprężynach to idealny samochód na takiego typu wyprawy, wybierała każdą dziurę, chłopaki w samurajach przeżywali męczarnie, wytrzęsło ich za wszystkie czasy. Natomiast trzeba odpowiednio przygotować auto, zrobić dokładny przegląd, zabrać ze sobą kilka części ktore mogą zaniemóc i w drogę po przygodę.


Na koniec, czy warto odwiedzić ten kraj? Warto, jeśli ktoś chce zobaczyć jak Polska wyglądała kilka - kilkanaście lat temu. Widoki, jakie można oglądać na trasach zaskakują. Wsie nie należą do zamożnych. Ciekawe, że Litwini mimo utrudnień nie wyglądają na cierpiących, wręcz przeciwnie, są przyjaźni i zadowoleni. Łatwo można się z nimi porozumieć i darzą Polaków sympatią.
Litewskie Miasta to już zwyczajny konsumpcyjny zachód, więc nie będę się rozpisywał.
ogolnie zrobiliśmy ok 1100 km off roadem w 6 dni.

 

A tu parę fotek z wyprawy:



 
I filmiki wykopane w sieci: 
 

@Tokio

     
 

Copyright © 2006- Suzuki.info.pl, designed by 76SG