Sprawa ma się następująco.
Pompa, filtr i przewody założone. Było z tym trochę rzeźby, bo to rożne średnice przewodów - trzeba było redukować, a to coś się nie mieściło, a to za blisko wydechu... Ale udało się. Odpalam auto a tu czarna rozpacz z pod maski wyskakuje!
Silnik się nie wkręca, dymi jak diabli pluje paliwem z wydechu... Nagle kolega krzyczy - gaś go coś z pod maski ci się leje!
I faktycznie ciśnienie zerwało przewód powrotu paliwa. Bak znowu na ziemie, przewód odpięty i test kompresorem. Przewód zatkany. Kupiłem kilka metrów przewodu paliwowego żeby mu bypass zrobić. Już miałem zaczynać a kolega wola mnie i mówi, że coś siedzi w tym przewodzie gumowym przy silniku. Po rozcięciu okazało się, że ktoś wcisnął do niego (przewód 6,3mm) śrubę (średnica łebka 8mm)!!! Oczywiście po wymianie przewodu wszystko działa jak należy...
Fotkę śruby w przewodzie podepnę później
