Postanowiłem opisać moje ostatnio miesięczne przejścia z silniczkiem krokowym.
Jeśli w złym dziale to proszę moderatora o przeniesienie gdzie trzeba.
Problem już jest rozwiązany ale opisuje dla tych co na taki problem natrafią w przyszłości.
wiec do rzeczy.
Kilka miechów temu Suzka zaczęła wchodzić na wolne obroty około 1000 -1200 i tak trzymała przez około miesiąc ( nie robiłem z tym nic bo nie było czasu) i tak pewnego ranka zapaliła bez problemów ale jak tylko ściągnąłem nogę z gazu silnik gasł.
podłożyłem srytytkę pod półksiężyc na którym jest linka gazu żeby nie zgasł i tak się bujałem 3 miesiące ( tyle zajęło mi szukanie nowego silniczka)
Podpięliśmy kompa i sąsiad mechanior stwierdził silniczek krokowy zdechł.
Ok wiec małe gówno szukamy nowego.
I tu się zaczęła zabawa. Na alledrogo były jakieś ale nie mój ani nowych ani używek.
No to w sklepach. tez nic nie maja. No to pisałem do serwisów Suzuki i owszem mieli ale rozbieżność była od 1400 pln do 1600 pln za sztukę. Trochę dużo.
Wreszcie światełko w tunelu na amerykanskim Ebayu znalazłem, prawie wszystkie modele trackera z lat 98 - 2003 miały ten sam silniczek z tym ze nówka za 350 $. Tez sporawo.
Się okazało ze tez sam silniczek jest do Pajero 3.5 V6 za 150$ to już wydawało się całkiem rozsądnie.
Józ miałem kupować ale jeszcze z głupa zerknąwszy na alledrogo na przepustnice się okazało ze nikt nie sprzedaje silniczków krokowych odzielnie a wszystkie idą razem z przepustnicami.
Wiec w ostateczności zakupiłem przepustnice z silniczkiem ( używka) za chyba 120pln i lata już w moim autku od 4 miesięcy bez problemów.
Może dziwne ze od razu nie patrzyłem na przepustnice ale jako ze szukałem silniczka to tym się kierowałem.
Mam nadzieje ze mój esej pomoże komuś w przyszłości zmniejszyć czas poszukiwań.
