Nie wiem czy już mam się bać
Opiszę co mi się nie podoba, bo jeżdżę GV od 3-ech tygodni, ale wydaje mi się, że odgłosy ze strony napędów są głośniejsze niż na początku

- po odpaleniu, (biegi na luz, reduktor na 2H): sprzęgło po wciśnięciu pedału jest cichsze, po puszczeniu zaczyna sobie chrobotać, szurać czy jak to tam nazwać - nie za głośno, ale jednak (czyżby łożysko?)
- biegi wchodzą normalnie, bez zgrzytów (wsteczny może trochę ciężej niż jedynka), wg mnie sprzęgło łapie tak jak powinno, nic się nie ślizga czy coś w tym rodzaju
- jazda na jedynce daje takie odgłosy jak jazda maluchem, czyli dość głośno i charakterystycznie "warkotanie" - tam jedynka była bez synchronizatora (ktoś to jeszcze pamięta?

)
- zapięcie na piachu 4H, później załączenie reduktora nie powoduje żadnych negatywnych objawów - kontrolka 4WD na tablicy się zapala normalnie, jeździ się OK. - żadnych dodatkowych problemów
- potem dwójka i trójka (jazda już po czarnym 2H) jest lepiej, na czwórce wg mnie idealnie i na piątce znów lekko zaczyna hałasować, nie jest to nic głośnego, ale wyraźnie słychać różnicę między 4, a innymi biegami
Auto ładnie się zbiera i generalnie jeździ się zajefajnie

Tylko te odgłosy... Przebieg 175tys, stan "fabryczny" bez dłubania, a z dokumentów wynika, że sprzęgło, skrzynia i mosty nie były robione. Oczywiście zakładałem przy zakupie, że prędzej czy później nie obejdzie się bez roboty i jestem na to gotowy - pytanie jak wielka robota będzie do wykonania?
W przyszły piątek mam wymieniać oleje, filtry, itp. Optymistycznie zakładałem, że na tym się skończy. Ale chyba aż tak różowo nie będzie...
Dacie radę coś wywnioskować z mojego opisu?
Wieczorem idę na piwo

więc jutro będzie chwilowa utrata kontaktu z rzeczywistością i proszę zacznijcie od łagodnego ferowania wyroków, żebym przeżył po lekturze
