Od pierwszego wrzesnia do wczoraj auto stało w warsztacie - 6 tygodni.
Ustawiłem to tak, ze pomysłami na temat tego, w która stronę iść z naprawami kieruje moj kolega mechanik samochodowy, poslugujac sie swoja wiedza na temat tego co u kogo da sie zalatwic.
No wiec najpierw wymienil mi czujnik walu. Po czym pojezdzil autem, nie stawalo. Zadzwonil do mnie przekonany ze problem z glowy - poradzilem aby zostawil Suzie pod warsztatem na biegu jalowym. Po 15 minutach zgasla,
Tu jego ambicja zostala wystawiona na probe:-)
Potem probowal wywolac te awarie pod komputerem ze znajomym ktory lubi babrac sie w elektryce. Nic z danych komputera poza jednym szczegolem /o ktorym potem/ nie zwrocilo ich uwagi - ale nie tyle zeby dane te skojarzyli z awaria wiec wymiekli.
W tym momencie, poniewaz kumpel zna kogos w ASO podrzucil im Suzie.
Mechanicy z ASo w swej nieskonczonej madrosci orzekli, że przyczyną tych problemów jest CZUJNIK WAŁU(!!!!), zaczeli tez wmawiac kumplowi ze uszkodzil przy zakladaniu nowy ktory mi wstawil (!!!)
Niestety DRUGA wymiana tego czujnika takze nie spowodowala poprawy - dobrze ze kumpel wyklocil sie znimi o kase za ten 3 czujnik (nawiasem wszystkie dzialaly zeby bylo smieszniej)
Mechanik z aso posprawdzal luty., zalutowal je lepiej w miejscach trefnych, pojezdzil samochodem przekonany ze wszystko bedzie dzialac,
Jednak Suzia zgasla mu podczas jazdy testowej w centrum Gdanska na srodku ulicy

))
Nastepnie wymyślili że to "sterownik silnika" (nawiasem jest w samochodze wewnątrz auta, wiec to raczej poroniony pomysl - nie grzeje sie) niemniej
moj kumpel broniac mnie przed nieprawdopodobna kasa, wziął sterownik i pojechal do guru, ktory cos tam trefnego lepiej zlutowal, i rzecz ciekawa nie dopatrzyl sie problemow w sterowniku. Nawiasem wszyscy zgodnie jednak twierdza że po tych czynnościach w silnik wstapil po tym "nowy duch" (jakby żwawszy wydaje sie i mnie)
Pomysl ze sterownikiem zwykle pozwala na pozbycie sie goscia z warsztatu (to w koncu 5000 peelenow) wiec ludzie zazwyczaj wymiekaja , tu udało sie zażegnac to w zarodku.
W nastepnej kolejnosci postanowili wymienic wiskoze (ta ktora mam mozna bylo zatrzymac palcem, wiec nie rozpaczalem) poniewaz dopatrzyli sie w komputerze naglego wzrostu temperatury silnika co bezposrednio doprowadzilo do zatrzymania.Po czym oddali auto zapewniajac ze sprawa jest zalatwiona.
Po dwustu metrach od wyjazdu z zakladu Suzia znowu zgasla.
W rozmowie z aso zaczely padac jakies rozpaczliwe pomysly "najpierw wymienimy Panu pompe paliwa..." wiec zasygnalizowalem kumplowi ze czas juz pokombinowac samemu co z tym zrobic.
W Gdansku jest dwoch guru od elektroniki i elektryki samochodowej, zaczalem juz naciskac aby zalatwic to z nimi.
Tymczasem moj kumpel w ramach rachunku sumienia zaczal zastanawiac sie dlaczego podczas proby "grzania samochodu" z wyłączoną wiskozą wskazania czujnika temperatury silnika najpierw podjechaly do 95, potem mimo "organoleptycznego" jej wzrostu, staly murem w tej pozycji a potem nagle i niespodziewanie daly kilka razy jakis bardzo wysoki (i zgodny z prawda) odczyt i sterownik zatrzymał silnik.
Postanowił wymienić ten czujnik, i zaczęły dziać się ciekawe rzeczy. Po pierwsze wskazówka, która dotąd ZAWSZE po rozgrzaniu stała murem na środku skali (pewnie na tych 95 stopniach), po wymianie zaczęła troche "pracowac" - zależnie od tego co sie dzialo - raz wyżej raz niżej. No i obserwujac ta wskazowke kumpel pojechal zalatwiac sprawy w centrum gdanska uzywajac w celach testowych Suzi.
W korku tempreatura rosla i rozla wychodzac poza skale, wiec wrocil do warsztatu, wymienil termostat co spowodowalo ze wiskoza zaczęla NAPRAWDE pracowac i ostrzej chlodzic podgrzany silnik trzymajac strzalke "w ryzach".
Aktualna teoria jest taka:
Przyczyna awarii byla degeneracja DWU CZUJNIKOW _NA_RAZ_. Czujnik temperatury silnika nie dawal poprawnych odczytow powyzej 95 stopni, po czym budzil sie gdy bylo za pozno i komp wylaczal silnik.
Drugim problemem byl termostat. Pozwalal on na powolny wzrost temperatury w tych sytuacjach w ktorych trzeba wlaczyc wentylator na maksa - z tego powodu w korkach i podczas postoju na luzie, gdy "wietrzenie" jest najgorsze silnik sie przegrzewal.
Nie wiem czy to juz koniec. Nie wydaje mi sie jasne dlaczego nawet po zgasnieciu strzalka temperatury stala na srodku skali (zgodnie z ta teoria powinna byc wyzej). Byc moze jednak chodzi tu o zaburzona prace cewek po przegrzaniu sie od silnika.
Dzis jade w korki Trojmiasta, przetestowac te teorie w praktyce.
Uprasza sie o trzymanie kciukow.
A BTW, w wyniku naprawiania tej awarii mam już:
1)wymieniona sonda lambda
2)lepszy przepływomierz (używka)
3) wymienione wszystkie swiece
/a przy okazji zrobili mi nowe sprzeglo, zimmeringi, paski, jakies oslony koncowek przy kolach, płyny w mostach/
wszystkie styki powleczone żelem przewodzącym,
4)poprawione wszystki możliwe luty
5)"coś" podkrecone w sterowniklu silnika (nie wiem co ale daje lekkigo kopa)

6)instalacje gazowa sekwencyjną "Lovato Smart"
7)zregenerowany alternator

wymieniony czujnik wału (dwa razy hehe !!!)

))
9)nowa wiskoze
10)"brand new" czujnik temperatury silnika
11)i na dodatek termostat
12)Nadcisnienie tetnicze 150-160/90
pozdrawiam
vonBraun