suzuki.info.pl

Jest problem z Vitarą 2.0 benz 2001 94kw automat.

Samochód śmiga jak strzała póki nie zgaśnie;) A gaśnie gdy dobrze się nagrzeje, np w korku. Czasem zanim zgaśnie jakby pracował na 1 lub 2 garach, a czasem pada od razu. Jak postoi, ostygnie (najlepiej otworzyć maskę) to jedziemy dalej.

Sprawdzony przez mechanika. Gdy silnik przestaje pracować nadal jest iskra, jest ciśnienie paliwa. Komputer nie wskazuje błędów.

Czy ktoś się z czymś takim spotkał? Mechanik sugeruje czujnik położenia wału (bo jest iskra ale może w złym momencie?) lub wałka rozrządu. Ewentualnie zatkany katalizator. To wszystko jednak strzały i nie ma pewności czy wymiana tych elementów coś poprawi. Poza tym czy to możliwe że komputer nie pokaże błędu czujnika położenia wału/wałka rozrz.?

Liczę na jakieś ciekawe tropy lub namiar na speca od tych silników z okolic Łodzi. Ewentualnie info gdzie mogę dostać ww. czujniki w dobrej cenie.

Z góry dziękuję!

Bez sygnału z czujnika położenia wału nie pojedzie wcale (i nie będzie iskry).
Bez sygnału z czujnika wałka rozrządu pojedzie w trybie awaryjnym.
Obydwa zapiszą błąd w komputerze.

Obstawiam umierające cewko-kable na świecach.

Albo cewki, albo czujnik położenia wału.
Ostatnio renault szwagierki tak się popsuło, że błędów nie wywalało, a czujnik położenia wału czasami nie działał. Objawy takie, jak piszesz - jak już zapalił, to śmigał jak złoto. Kupę czasu zajęło wyszukanie usterki. Po wymianie - jak ręką odjął. Cuda panie

_________________
była Vitara, teraz 2 inne Suzy w domu
... i skośnookie 4x4 innej marki