Opisując sytuacje:
Auto kupione koło 1 roku temu, jeżdzone bezawaryjnie głównie w terenie ale bardzo delikatnym (typowy turystyk). Ostatnio stało 3 tyg nie ruszane. Wczoraj przejechało koło 50km z napedem na tył oraz koło 10km z 4x4. Na koniec po wyjeżdzie z terenu na asfalt po zmianie na sam tył i kilku metrach jazdy pojawiły się mega dziwne odgłosy z tyłu auta, dość mocne walenie (też odczuwalne) oraz dzwięk jak by tarcia czegoś o opone (takie jak jakies napiętej linki o bierznik). Obejrzeliśmy auto ale wszystko było na miejscu, po ruszeniu wszystko było ok, za chwile znowu. Jak już zaczną sie dzwieki to i przy jazdzie na luzie sa dalej, po zatrzymaniu i ruszeniu przez chwile czasami krótsza, czasami dluzsza jest ok. Przy jezdzie na samym tyle w terene jest ok, na asfalcie juz nie, przy jezdzie 4x4 i w terenie jest ok i na czarnym jest ok.
Sprawdziliśmy: rozłożone tylne hamulce, wszystko tam ok, luzów na łozyskach kół tył brak, wszystko kręci się lekko. Auto z kołami tył w górze - koła kręcą sie lekko zarówno ręką jak i odpalone auto i na biegach. Nic z zewnątrz nie widać, żadnych uszkodzeń, lekko wysunięty wał z reguktora (koło 1cm) bo jest mały lift auta, oraz malutki luz na wejściu wału do reduktora.
Czasami uda się przejchać na tylnym napędzie koło 1km bez problemu, a czasami co 30m pojawiają się stuki oraz dzięk jak by przeskakiwania plastykowych zebatek po sobie, takie prykanie (dla zobrazowania

)
Jakiś pomysl co pada ? Jak wyżej pisałem przy załączonym dodatkowym przodzie cisza i bezproblemowa jazda.