witam!
musze sie wtracic do tej rozmowy, bo mnie strasznie drazni i korci, zeby dodac swoje 3 grosze

mysle, ze obaj [w pewnym sensie] macie racje. jeden chce wydac jak najmniej, a drugi chce zarobic na tym z czego zyje. podobnie jest w innych branzach. ja jestem grafikiem i wiem za ile moge wycenic jakas robote/projekt [w sklad wyceny wchodzi wiele elementow, o ktorych tutaj nie bede sie rozpisywal]. zawsze jednak znajdzie sie ktos, kto moze to zrobic taniej. taniej - nie znaczy gorzej. czasem jest to spowodowane nizsza samoocena, miejscem zamieszkania [kozia wolka, wroclaw, scinawka czy warszawa maja rozne standardy kosztow utrzymania

].
ok - wracajac do tematu - z tego co skumalem to gump nie chce wydawac majatku na cos, co i tak moze [w krotkim czasie] powrocic do stanu sprzed remontu [chociazby ze wzgledu na upalanie w terenie]. rozumiem jego podejscie - po co wydawac duze pieniadze na "profesjonalne" remonty [specjalnie pisze "profesjonalne" w ten sposob, bo cena nie zawsze "czyni cuda"] jesli za chwile moze to wszystko sie konkretnie porysowac, podrapac, pogiac i w efekcie koncowym znowu zardzewiec?
moim zdaniem dla niego najwazniejsze jest to, zeby jego viertarka wygladala przyzwoicie i nie straszyla dziurami i rdza na pierwszy rzut oka, a do tego - jak przy okazji jazdy w terenie - sie porysuje troszke

, to strasznej szkody i zalu nie bedzie

wiec po co wydawac spore pieniadze? proste.
za to stashek stara sie podejsc do tematu profesjonalnie. nie zamierzam wnikac jak bardzo profesjonalnie, ale z jego postow na tym forum wynika, ze
bardzo [przynajmniej
bardzo sie stara

]. rozumiem, ze bez wzgledu na to, czy to bedzie syrenka, polonez, viertarka czy porsche [mimo wszystko viertarke umiescilem zaraz przed "prosiakiem"

], to pewne materialy kosztuja tyle samo. jesli ktos wyda "gruba kase" na kupno "prosiaka" i po tym okaze sie, ze jednak cos tam w nim trzeba "odrdzewic", to dla niego wydatek 2 lub 3 k. nie bedzie gral wielkiej roznicy. w momencie - kiedy ktos kupuje samochod za 5-8 k. - ten sam koszt naprawy wydaje sie jakas paranoja i zdzierstwem. a w sumie roboty i materialow pojdzie tyle samo na jedno i drugie auto.
tak na prawde wszystko zalezy od podejscia i zalozenia do czego nasze wymazone auto ma nam sluzyc, jak dlugo, jak bardzo jestesmy z nim zwiazani [w przypadku viertarek chodzi glownie o wiez emocjonalna

] i najwazniejsze - na ile nas stac. to jest strona wlasciciela samochodu. strona "profesjonalnego" blacharza wyglada nieco inaczej - zeby to zrobic tak jak nalezy trzeba wydac konkretne pieniadze [bez wzgledu na model i cene auta]. blacharz "profesjonalny" nie podejmie sie wykonac robote "na pol gwizdka", a to kosztuje. "profesjonalny" w tym przypadku to taki, ktory ma swoj warsztat, sprzet, doswiadczenie i wlasnie z tego sie utrzymuje. inni blacharze [nieprofesjonalni] robia to bez posiadania wyzej wymienionych "argumentow" i dlatego czesto bywaja tansi.
wybor nalezy do klienta, jego potrzeb i doswiadczenia.
ja osobiscie nie ulegam presji i jedynemu wlasciwemu zdaniu "profesjonalistow", bo nie zawsze okazuja sie oni wlasnie "profesjonalistami". najbardzie rozsmiesza mnie to kiedy taki "profesjonalista" po obejzeniu kilku zdjec nadkoli wie jak wyglada podloga auta, ktorego nigdy na oczy nie widzial w realu. [a moze sie myle - moze widzial, bo byl pod stuttgartem zanim viertarka pojawila sie w polsce?

]
ten ostatni moj wywod mozecie sobie darowac - to sa wlasnie te moje 3 grosze, o ktorych napisalem na poczatku tego postu

oczywiscie wszystkich pozdrawiam i zycze aby udalo sie pogodzic oba bieguny podejscia do remontow naszych viertarek.
_________________
we who are not as otherssuzuki vitara 1,6 cabrio '92 - juz cieszy kogos innego
